poniedziałek, 13 maja 2013

14. Ustalenia

Tak, tak ... zaczęło się :-) W piątek tj.10 maja rano przyjechałem na plac budowy, a tu wykonawca mnie atakuje, że teren jest o ok. 40-45 cm wyżej niż na mapach w projekcie i że jeśli będziemy się trzymać rzędnych projektowych to posadzka w budynku okaże się być pod powierzchnią ziemi... I od razu nalega o podjęcie decyzji czy wynosimy budynek o kolejne 30 cm do góry, co oczywiście wiąże się z kolejną kasą dla wykonawcy. Usłyszał ode mnie, że za godzinę przyjedzie na plac budowy inspektor i po konsultacji z nim ustalimy dalszy plan działania.
Po przybyciu inspektora okazuje się, że rzeczywiście teren jest wyżej niż na mapach urzędowych i trzeba się wynieść, ale ... nie będzie to oznaczało wcale kolejnej dopłaty. Ustaliliśmy, że w poniedziałek się spotkamy w biurze wykonawcy i ustalimy nowe rzędne dla "zera" budynku. Pada również pytanie gdzie jest dziennik budowy i wykonawca stwierdza, że posiada go kierownik budowy. Telefon do kierownika budowy (chłop mieszka jakieś 200 km stąd) i informacja, ze będzie z dziennikiem na budowie w sobotę ok. 11.
Następnego dnia, czyli w sobotę, kierownik budowy pojawia się, ale bez dziennika :-) Twierdzi, że wczoraj wieczorem zawiózł go do biura wykonawcy. Ok. 12.00 wyjeżdża po dziennik do biura (ok. 15 min. jazdy samochodem z placu budowy) i wraca o ... 14.00 :-) W dzienniku znajduje się wpis datowany 6 maja (poniedziałek), że rozpoczęto budowę i stwierdzono rozbieżności w rzędnych projektowych i terenowych i wzywa projektanta do wyznaczenia nowych rzędnych.
Przez całą sobotę i niedzielę nic się na budowie nie działo oprócz tego, że padał deszcz :-) Dziś rano było go już w wykopie całkiem sporo, a wykonawca nawet nie próbował wypompowywać wody.
Wieczorem o 18.00 spotkanie w biurze wykonawcy. Tym razem z przyszłym sąsiadem byliśmy mądrzejsi i zaprosiliśmy również naszych inspektorów na spotkanie, co okazało się strzałem w "dziesiątkę", a nawet strzałem w "setkę". Wykonawca próbował wcisnąć dokumenty do podpisania, z których wynikały roboty dodatkowe, za którymi oczywiście szła duża kasa dla wykonawcy. Całe szczęście inspektorzy stanęli na wysokości zadania i wykonawca obył się "smakiem pieniędzy".
Teraz czekamy na potwierdzenie przez projektanta nowych rzędnych wpisanych w dziennik budowy i na słoneczne dni, które osuszą wykop.

13. Zaczęło sie :)

"13" zawsze jest dla nas szczęśliwa więc teraz też nie może być inaczej. Ten post, opatrzony szczęśliwą liczbą będzie o tym, że budowa rozpoczęła się na dobre.
Kopara wjechała i zaczęła robić co trzeba, czyli kopać doły pod ostrogi fundamentów. Niestety doły zamiast betonem, chwilowo zalane są wodą, czego najbardziej chcieliśmy uniknąć. Niestety nie udało się :/


Ponadto okazało się, że wykopy są mocno przekopane, czyli za głębokie. Trzeba to będzie zasypać. Wykonawca coś tam przebąkiwał, że to na nasz koszt, itd, ale chyba chłop nie wie o czym mówi. Gdy rozpoczynały się wykopy nie było kierownika budowy - niech więc teraz sami sobie płacą za coś, co źle zrobili. Dodatkowo okazało się, że projektant musi jeszcze raz określić posadowienie budynku, bo warunki gruntowe w rzeczywistości nie do końca odpowiadają temu co jest w projekcie. MoNż by napisał więcej bo on ta no co dzień ogarnia.

Podsumowując, zaczęło się to, czego zawsze bałam się, myśląc o zamieszkaniu w domu. Bo ja kiedyś, dawno dawno temu zakładałam, że jeśli dom - to gotowy, że komu by tam się chciało bawić w budowanie. No to mam - zabawa na całego... Ale...pobawimy się tak z półtora roku, a mieszkać będziemy całe życie - więc raczej damy rade, no nie? :)

środa, 8 maja 2013

12. Tak właściwie to nie wiem...

... czy budowę można uznać za rozpoczętą. W poniedziałek koparka co prawda wjechała, ale już nie dała rady wyjechać - musiała wyciągać ją inna.
Mokro jest niestety. W sumie to nie powinno dziwić - wiadomo jak było ze śniegiem, a i majowe opady nie są niczym niezwykłym.
Czekamy zatem, aż ziemia trochę podeschnie, żeby można było cokolwiek robić.




piątek, 3 maja 2013

11. Co wiem, a czego jeszcze nie

Z niepokojem spoglądamy na to, co dzieje się za oknem. Od poniedziałku ponoć ciepło, ale na razie tfu tfu cicho sza, nie zapeszajmy, bo jeszcze spadnie deszcz.

I choć do wbicia pierwszej łopaty coraz bliżej, a co za tym idzie, do powstania naszego "Bratka" też, ja nadal nie za bardzo wiem, co chcę mieć w środku. A powoli wypadałoby się decydować, bo takie rzeczy jak np. punkty świetlne robi się przecież w miarę szybko.

Nie ma sensu pisać o rzeczach, o których nie wiem, napiszę więc o tym, co do czego jestem już w miarę przekonana i zdecydowana :)

1. Kuchnia będzie niewielka. Chciałam w nią wkomponować mały stół i 4 krzesła, na szybkie rodzinne śniadanie. Jednak wtedy straciłabym sporo powierzchni roboczej, a nic mnie tak nie denerwuje, jak brak miejsca na blacie. Znalazłam takie rozwiązanie.
KUCHNIA
Myślę, że to dobry pomysł. Tyle, że nie wstawimy tam 4 krzeseł. Inna opcja, nad którą się zastanawiam, to zbudowanie barku w wejściowej części kuchni. Wejście jest dość szerokie i nie powinno być problemu z miejscem, ale musimy to jeszcze przemyśleć.

2. Mam straszny problem z kafelkami do łazienek - nic co dotąd oglądałam - czy to na stronach producentów czy w marketach - niezbyt przypadło mi do gustu... Być może dlatego, że trudno ocenić kawałek kafelki nie mając wyobrażenia jak będą wyglądać w całej łazience.
Kilka moich typów:
ZEBRANO - całkiem znośne z zielonymi wstawkami i dekorami w paski
VULCANO - choć boję się, że może być za szaro i smętnie, brakuje mi jakiegoś konkretnego akcentu.
METALIC - to spodobało mi się ze względu na ciekawe połączenie z intensywnym kolorem. Choć dla naszej łazienki chyba zdecydowanie za ciemne no i dosyć drogie z tego co pamiętam.
Wiem, że nie chcę jasnej podłogi w łazience, a już na pewno odpadają jasne fugi na podłodze. Myślałam, że fajnie mogą wyglądać kafelki imitujące drewno (nie za ciemne), ale wtedy nie wiem co ze ścianami...

3. Zmieniliśmy zdanie co do schodów - miały być wylewane betonowe, a będą raczej drewniane pełne, tzw. dywanowe, czyli tego typu.
SCHODY
W związku z tym zrobi się sporo miejsca pod schodami i szkoda byłoby robić tam jakąś graciarnię. Marzy mi się jakiś mój mały kąt do czytania. Pomyślałam, że gdyby tak wstawić pod te schody jakiś niewielki szezlong i lampę, to mogłabym się tam chować :)

4. W przedpokoju będę chciała położyć na ścianie tynk dekoracyjny. Spodobał mi się sposób jego ułożenia jak w projektach poniżej: 
PROJEKT 1
PROJEKT 2


5. Z dekoracji podobają mi się dobrze wkomponowane fototapety i napisy na ścianach :) 
FOTOTAPETA 1
FOTOTAPETA 2
NAKLEJKI

A no koniec projekt domu, który bardzo mi odpowiada - w takim wnętrzu mogłabym mieszkać. Choć nie ukrywam - boję się jasnych kolorów, bo znam moich chłopców...
WNĘTRZE PEŁNE ŚWIATŁA


***

Ja tam mogę sobie pisać, co mi się podoba, co bym chciała, itd. a przypuszczam, że rzeczywistość i kredyt, który pewnie za szybko się skończy, wiele moich pomysłów i planów zweryfikują...