poniedziałek, 26 sierpnia 2013

18. POWOLI...

No ja nie wiem. Niby można teraz dom postawić szybko i sprawnie. Niby. Albo tylko jeśli zatrudniona ekipa jest solidna. A nasza taka chyba nie jest. Idzie opornie. Idzie jak krew z nosa. Idzie powoli. I nie mam pojęcia dlaczego. Pogoda jest? Jest. Kasa jest? Jest. Czyli, że tylko rąk do roboty brak. Najbardziej nas zirytował fakt, że podczas naszego dwutygodniowego urlopu, ekipa nie kiwnęła palcem. Pomimo odbioru kolejnego etapu przez inspektora  i przelania przez nas umownej transzy, roboty nie ruszyły do przodu. Gdy spytaliśmy po powrocie o powód takiego stanu usłyszeliśmy, że nie było kasy. Od sąsiada. No żesz kurna. Sąsiad fajny gość, ale jego zabawa w kotka i myszkę z bankiem średnio nas obchodzi. Nasza transza poszła na czas. Wspólną z sąsiadem to my mamy tylko ścianę w garażu. Można było iść w górę. A tak czekamy na strop. Miał być kładziony dziś. Nie dojechał i nie ma. Ręce opadają...

W fotograficznym skrócie:

pierwsze klocki układanki 





i powoli do góry 
(czy wspominałam, że panowie robotnicy zdążyli pomylić okno w salonie z drzwiami wejściowymi na taras? trzeba było im odwrócić rysunek z projektu w odpowiedni sposób, żeby załapali jak ma być prawidłowo... strach się bać, no nie?)





 i ostatni rzut oka przed urlopem




  
i rozczarowanie po urlopie, bo nic nie ruszyło do przodu





dziś jedyną zmianą jest kupa drewna wewnątrz






2 komentarze:

  1. ale czadowo to wygląda!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że w ogóle idzie do przodu, ale rzeczywiście nie za szybko. Mam porównanie, bo za oknem sąsiedzi stawiają dom.

    OdpowiedzUsuń